Szalejąca inflacja w Polsce, bez wątpienia najwyższa od momentu przystąpienia do Unii Europejskiej, ma istotny wpływ na rodzimy rynek pracy. Jak to się dzieje, że wzrost cen energii, towarów i usług oraz wzrastające oprocentowanie kredytów hipotecznych przekłada się na zależności między pracownikami a ich pracodawcami? Jakie trendy w tych obszarach zauważają dziś specjaliści?
Czym jest inflacja i co jej wzrost oznacza dla przeciętnego Polaka?
Główny Urząd Statystyczny, czyli GUS podał, że inflacja w sierpniu 2023 roku wyniosła dokładnie 10,1%. A do czego tak naprawdę odnosi się wskazana informacja? Czym jest zjawisko, o którym tak często dziś słyszymy i które na co dzień przecież, często dość dotkliwie odczuwamy ? Otóż, najprościej mówiąc – inflacja oznacza spadek wartości pieniądza. Wywołuje zależność, w której za tę samą cenę można kupić o wiele mniej produktów niż kiedyś. Jednym z najbardziej niekorzystnych jej aspektów jest niepewność. Zarówno w przypadku konsumentów, jak i właścicieli firm.
Tym pierwszym sen z powiek spędzają koszty życia, drugim – przyszłość przedsiębiorstw, kwestia kadry pracowniczej itd. Gdy ceny półproduktów, surowców, zatrudnienia są wiadome, o wiele łatwiej przecież zarządzać działalnością czy spółką. Kiedy jednak ma się do czynienia z samymi niewiadomymi, planowanie konkretnych strategii rozwoju jest w zasadzie niemożliwe lub co najmniej bardzo utrudnione.
Rekordowa inflacja a trendy pracownicze, które wywołuje
W zestawieniu z ubiegłym rokiem wyraźnie widać, że ofert pracy w Polsce jest mniej. W poszczególnych województwach nadal jest ich sporo, ale statystyki jasno pokazują, że ta liczba w porównaniu do roku 2022 jest po prostu inna, mniejsza. I choć bezrobocie w kraju jest na niskim poziomie, problemów, a raczej niewiadomych na rynku pracy jest tak naprawdę wiele.
Pierwszym, co rzuca się w oczy, są rosnące oczekiwania płacowe. Osoby zatrudniane w różnych firmach, szczególnie specjaliści konkretnych branż ubiegają się o podwyżki. Swoje żądania motywują stale drożejącymi usługami, ale i wzrostem płacy minimalnej, która powoli zbliża się wysokością do wynagrodzenia niektórych z nich. W przypadku osób stale pożądanych na rynku pracy, na przykład działających w IT, może to oznaczać poszukiwania nowego miejsca zatrudnienia.
Specjaliści wskazują, że wspomniani mają dość wysokie szanse na znalezienie innej pracy, bo inflacja nie zmniejszyła zapotrzebowania na wykwalifikowane w konkretnej dziedzinie osoby. Tendencje te widać choćby na przykładzie drugiej po Opolu, historycznej stolicy Dolnego Śląska. Praca w Raciborzu (propozycje ofert znajdziemy m.in. na GoWork.pl) oferowana jest między innymi dietetykom czy szeroko rozumianym pracownikom bankowości. Wniosek jest więc taki, że choć wbrew prognozom długotrwała inflacja powinna wpływać na spowolnienie gospodarcze, a to z kolei na bezrobocie, na razie takich konsekwencji nie widać. Szczególnie wśród konkretnych grup pracowniczych i zawodowych.
Negatywne skutki inflacji w przypadku konkretnych sektorów przemysłu
Niestety, nie oznacza to jednak, że przykrych skutków galopującej inflacji nie odczuwają poszczególne sektory, między innymi przemysł ciężki, a także cała branża produkcyjna. Pracodawcy wobec stale rosnącej płacy minimalnej, muszą podjąć decyzję dotyczącą tego, czy wolą zwiększyć liczbę pracowników, którzy nie będą dostawali żadnych podwyżek, czy w tych niepewnych czasach wolą podnieść ceny towarów.
Wśród pracowników fizycznych obserwuje się natomiast coraz większą rotację. Z powodów finansowych i coraz wyższych kosztów życia, ludzie ci deklarują motywację do gromadzenia nadgodzin lub podjęcia pracy dodatkowej. Cały czas szukają, rozglądają się i coraz bardziej zwracają uwagę na różnego typu benefity, na przykład zapewnienie prywatnej opieki medycznej czy dofinansowanie do posiłków.
Do sektorów odpornych na niewątpliwy kryzys z całą pewnością można więc zaliczyć logistykę, transport i spedycję oraz całą branżę IT. Z pewnymi trudnościami boryka się zaś budownictwo i praktycznie cała branża produkcyjna.